Zapach sosu rybnego, ostry i kuszący, przywitał mnie, gdy tylko przeszedłem przez drzwi do Thip Khao, pierwszej laotańskiej restauracji w Waszyngtonie, poszedłem spokojnie z mojego hotelu w rodzinnym domu Adamsa Morgana do tych czterech… roczna restauracja w historycznie zróżnicowanej dzielnicy Columbia Heights. Mój pierwszy posiłek w Dystrykcie byłby w rodzinnym stylu na wiele sposobów: miałem zjeść obiad z szefami kuchni i współwłaścicielami, Seng Luangrath, która przybyła do Stanów Zjednoczonych jako uchodźca z Laosu jako nastolatka i Bobby Pradachith, Urodzony w Ameryce syn Luangratha.
Talerze wychodziły szybko po sobie: pulchne i soczyste piing hua jai kai, grillowane serca kurczaka, które ześlizgnęły się z szaszłyków z najmniejszym lepkim oporem; genialny muu som, wieprzowy brzuch peklowany sfermentowanym ryżem, który nadał mięsu pikantny kęs. Kiedy bezczelnie twierdziłem, że uwielbiam pikantne jedzenie, szefowie kuchni podali mi talerz tam muk houng phet phet, sałatkę z papai z kawałkami papryki wystającymi z jasnych pasm. Chwilę po moim pierwszym ugryzieniu uderzyło mnie ciepło - papryczki były chiles z lotu ptaka. Moje czoło pękło w pocie i ścisnąłem lepki ryż w dłoni jak piłkę stresu. Moi towarzysze śmiali się dobrodusznie z wyrazu mojej twarzy.
Nie tak dawno temu wydawałoby się niemożliwe, aby jedna z najgłośniejszych restauracji w DC znajdowała się w Columbia Heights. Ale teraz korytarz 11. ulicy, niegdyś wyłożony pustymi witrynami sklepowymi, jest miejscem docelowym dla restauracji i klubów nocnych. Wieżowce mieszkalne wyrosły wśród cichych domów szeregowych. A samo istnienie laotańskiej restauracji w DC odzwierciedla zmieniające się upodobania i pragnienia mieszkańców miasta. Szef kuchni Luangrath podała sobie tak wiele restauracji DC w swojej popularnej pierwszej restauracji Bangkok Golden w Falls Church w Wirginii - placówce tajskiej sieci, którą przejęła, a później przemianowała na Paedek - że w końcu zdecydowała się przynieść gotowanie tam, gdzie mieszkali.
Powiązane: 10 najlepszych hoteli w Waszyngtonie
Od 2009 r. Populacja DC wzrosła o ponad 100 000. W ubiegłym roku przekroczył 700 000 po raz pierwszy od 1975 roku, kiedy to zespół funkowy Parliament zaprezentował „Chocolate City”, jego legendarną odę dla prężnej populacji afroamerykańskiej DC. Od lat 50. do spisu powszechnego w 2010 r. Waszyngton był w większości czarnym miastem, ale zmieniło się to wraz z niedawnym napływem, który był głównie biały. Kierowani przez milenialsów, którzy stanowią obecnie ponad jedną trzecią populacji, przybysze przynieśli energię i pieniądze do niegdyś spokojnych dzielnic mieszkaniowych, takich jak Shaw i Petworth oraz ulic, takich jak 14 i U.
Powiększenie obrazu Od lewej: Sąd kontemplacyjny w Narodowym Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów; pracownik Tiki TNT, baru w stylu tropikalnym w Wharf. Mackenzie Stroh
Jak na ironię, nowa demografia DC jest częściowo związana z podekscytowaniem pierwszym czarnym prezydentem kraju, który wprowadził idealistycznych młodych ludzi do polityki krajowej. Tymczasem recesja, która miała miejsce, kiedy Obama objął urząd, zwabiła przeszczepy z droższych stolic wybrzeża. Deweloperzy podążali za pieniędzmi. W 2008 roku Columbia Heights otrzymała DC USA, największy rozwój w mieście. W tym samym roku lokalne władze zatwierdziły finansowanie umowy o wartości 2, 5 miliarda dolarów na remont Southwest Waterfront w Wharf, lśniącym nowym placu zabaw na kanale u wybrzeży Potomac z miejscem koncertowym, trzema hotelami i dziesiątkami restauracji. Dalej na wschód, wzdłuż rzeki Anacostia, znajduje się najszybciej rozwijająca się dzielnica DC, Navy Yard, i nowy, sztuczny park Yards, z kładką dla pieszych nad rzeką.
Wszystko to było świetne dla podróżników. Istnieją nowe atrakcje kulturalne, takie jak Narodowe Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów oraz nowo rozszerzone Międzynarodowe Muzeum Szpiegów, tony hotele i smaczniejsze rzeczy do jedzenia niż kiedykolwiek wcześniej, dające odwiedzającym opcje daleko poza zasięgiem 10 bloków wokół National Mall, który był tam, gdzie byłeś, kiedy byłeś w DC Ale ten rodzaj hurtowej rewolucji wprowadził szczególnie żywą wersję tego samego problemu, z którym zmagało się wiele amerykańskich centrów miejskich: W jaki sposób miasto pozwala na postęp bez wypychania bardzo ludzie, którzy zrobili to, co to jest? Jak stworzyć miejsce na przyszłość bez utraty przeszłości?
Chociaż dorastałem pół godziny poza DC, w hrabstwie Montgomery w stanie Maryland, nie byłem świadkiem żadnego z tych wydarzeń z pierwszej ręki. Moje miasto rodzinne jest technicznie w obrębie Obwodnicy - co odnosi się do pierścienia, który Interstate 495 robi wokół Dystryktu i jego przedmieść w Maryland i Wirginii - ale jedyną rzeczą o mnie DC jest mój numer kierunkowy 202. Gdy spędziłem tydzień w stolicy, niosłem ze sobą szczególny niepokój, który jest znany każdemu dziecku z przedmieść zmierzającym do dużego miasta.
Powiększenie obrazu A Rake's Progress, restauracja w linii DC, która prezentuje składniki z Atlantyku. Mackenzie Stroh
Kiedy moja taksówka zatrzymała się na linii DC, w Adams Morgan, Ficra, mój kierowca i ja wpatrywaliśmy się w stojący przed nami neoklasyczny budynek. Szeroki zestaw schodów, taki jak małe dziecko, które właśnie widziało Rocky'ego po raz pierwszy, chciałby wbiec na górę, prowadził do sześciu masywnych piaskowcowych filarów, które przylegały do drzwi hotelu. Gdy się na nie wspinałem, Ficra zawahała się przy krawężniku, chcąc się upewnić, że trafię we właściwe miejsce.
Pomimo imponującej fasady dwuletni hotel ma być miejscem sąsiedztwa. Dawny Pierwszy Kościół Chrystusa, Naukowiec, został zbudowany w 1912 roku i był wolny od wczesnych lat 90-tych. Grupa Sydell, twórca Line, zachowała coś więcej niż tylko oblicze kościoła - są tam odnowione ławki, tablice z hymnami, a nawet stare organy, których mosiężne rury zwisają teraz w dwóch piętrach w dużej, imponującej sześcian. Mój pokój miał stylowe, choć nieco samoświadome ciepło, z kolorowymi dywanikami, oprawionymi sklepami z efemerycznymi sklepami i rośliną węża „oczyszczającą powietrze”, wymienioną w segmencie usług gości jako udogodnienie w pokoju. Linia reklamuje także swoje Community Center, przestrzeń publiczną, z której mogą korzystać lokalni organizacje non-profit i artyści.
Powiększenie obrazu Bracia i siostry, w Line DC. Mackenzie Stroh
Jack Inslee, prowadzący hotelową stację radiową Full Service, podkreślił rolę linii w sąsiedztwie. „Właśnie dlatego mamy szklane ściany, kiedy cementowe byłyby lepsze dla dźwięku”, powiedział mi, wskazując na przezroczyste przegrody, które można złożyć jak akordeon. „Chcemy widzieć ludzi i odwrotnie”. Kiedy rozejrzałem się po holu, na gościach siedzących na ciemnoniebieskich sekcjach, w kabinach z batikami i przy długich stołach w bibliotece, pomyślałem, że Linia wydaje się uchwycić nowe DC. Widziałem różnorodność rasy, płci i nawet wiek. Jedyne, co łączyło wszystkich, było to, że wszyscy byli nienagannie, drogo ubrani.
Ale jest coś jeszcze, co łączy tych przedstawicieli nowego DC: są głodni. I wiele restauracji, które im służą, a także wiele różnych, stara się, podobnie jak Line, być miejscami sąsiedzkimi. Zjadłem lunch w jednej, rocznej Zielonej Migdałowej Spiżarni, długiej, wąskiej, nasłonecznionej przestrzeni w Shaw, dawniej w większości czarnej enklawie graniczącej na północy z Howard University. Po drodze minąłem żywe, świeżo pomalowane domy szeregowe, wiele ze znakami Sotheby'ego na podwórku.
Poznałem Genevieve Villamora, współwłaścicielkę Bad Saint, filipińskiej restauracji w Columbia Heights. Ponad plastrem pora i orzecha laskowego oraz talerzem meze tak delikatnym, że nie pozwalało mi to zrozumieć czerwonej papryki, powiedziała mi, jak bardzo miasto zmieniło się od przybycia 25 lat temu. „Nie mogę już iść ulicą, nie myśląc o tym, co tam kiedyś było”, powiedziała mi, odrywając kawałek focacci. „A ludzie, którzy przyszli później, nigdy się nie dowiedzą. Albo będą mieli własne duchy do zapamiętania”.
Villamora jest typowa dla nowej grupy przedsiębiorców DC, którzy redefiniują miasto, jednocześnie starając się, aby długoletni mieszkańcy nadal mieli miejsce przy stole. Jej restauracja, którą otworzyła w 2015 roku w trakcie transformacji Columbia Heights, znana jest z długich linii i egalitarnej gościnności. „Nie chcemy działać w obrębie bańki, chcemy być częścią dzielnicy” - powiedziała. Villamora wyjaśnił, że zatrudnianie długoletnich mieszkańców pomogło Bad Saint poczuć się zakorzenionym, mimo że jego profil narodowy wzrósł. „Wielu naszych klientów odwiedza odległe zakątki świata, ale wielu z nich to osoby, na które natrafiamy w sklepie spożywczym lub w barze na rogu ulicy”.
Powiększenie obrazu Od lewej: Sałatka w filipińskiej restauracji Bad Saint; Genevieve Villamora (z lewej), właścicielka Bad Saint, je tam z przyjacielem. Mackenzie Stroh
Dzień po tym, jak poznałem Villamorę, zabrałem Lyft do Wharf. W środowe popołudnie niewiele osób spacerowało jego nadmorskim chodnikiem, ale znalazłem wesoły tłum, gdy tylko wszedłem do Officiny, trzypiętrowego włoskiego baru z kuchnią Nicka Stefaniego na włoskim rynku z restauracją i barem na dachu. Podobnie jak reszta Wharf, Officina nadal ma wyjątkowy połysk, od marmurowych blatów po szklaną gablotę z domowymi kiełbaskami. Oliwa z oliwek na moim vitello tonnato, makaron w mojej bigoli all'anatra (gęste spaghetti z sosem z kaczki), a nawet żelaty Torrone na moim deserze - które smakowały, nie żartują, jak czuje się chłodna strona twojej poduszki - wszystko na sprzedaż na rynku na dole. Stefanelli powiedział mi, że sondował włoską społeczność DC, aby zobaczyć, które trudno znaleźć smakołyki, które mógłby dla nich zaopatrzyć. Zanim wyszedłem, w samochodach na nabrzeżach nabrzeża ciągnęły się samochody, dostarczając ludzi w równych ilościach.
Prawdopodobnie najsłynniejszym przykładem nowego kulinarnego eklektyzmu DC jest Maydan, dwuletnia restauracja w Cardozo znana z ogromnego paleniska, w którym gotuje się manewrując całymi kurczakami i polędwicami zaledwie kilka centymetrów od płomieni. Jego menu oferuje kulinarną wycieczkę po Kaukazie, Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, z przystankami w Gruzji, Maroku, Libanie i Turcji. Krajowa prasa żywnościowa zachwyciła się Maydanem, którego kuchnia odzwierciedla zawiłe tłumaczenia potrawy z miejsca na miejsce poprzez przyprawy - dokładnie siedem - od czosnkowego toum po pikantną harissę, wszystkie dostępne z karty i w połączeniu z grillowanymi mięsami i warzywa, podstawa nieskończonych kombinacji smaków. Ale chociaż Maydan stał się miejscem, którego nie można przegapić dla smakoszy spoza miasta, w istocie jest, podobnie jak Bad Saint, miejscem dla społeczności. „Postanowiliśmy zrobić z tego restaurację sąsiedzką dla młodych rodzin w okolicy” - powiedział mi Gerald Addison, szef kuchni w Maydan i mieszkaniec DC.
Powiększenie obrazu Kuchnia Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Kaukazu koncentruje się na Maydan w Cardozo. Mackenzie Stroh
Chciałem też posmakować starych miejsc, więc poszedłem do Vace, 43-letniego włoskiego targu w Cleveland Park, z potężnymi włoskimi babciami za kasą i kawałkami pizzy za 2 USD, tak dobrymi, że poświęcisz dach twoje usta, aby zjeść je na gorąco z piekarnika. W Don Juan, ulubionej pupusería Mount Pleasant od 1992 roku, strzepnąłem potrawy z wieprzowiny i sera slawem, po czym zszarpałem je, prawie w pośpiechu zjadając folię.
Miejsca takie jak Vace i Don Juan są ważne nie tylko dlatego, że są pyszne, ale także dlatego, że reprezentują starsze DC, które jest coraz trudniejsze do znalezienia. „Na ulicy była muzyka go-go i miejsca sprzedające kurczaka i sos mumbo”, przypomniał sobie Addison, który wrócił do swojego rodzinnego miasta w 2012 roku. „Kiedy mówię ludziom, że dorastałem w Waszyngtonie, są zaskoczeni. Myślę, że zapominają, że niektórzy z nas są stąd.”
Narodowe Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów, które otworzyło swoje podwoje w 2016 roku po dziesięcioleciach wysiłków organizacyjnych, niewiele przypomina wapienno-białe muzea pod Constitution Avenue. Stojący wspaniale na ulicy 14, budynek w kolorze brązu wznosi się w odwróconej piramidzie - zaprojektowanej przez brytyjsko-afrykańskiego architekta Davida Adjaye'a jako ukłon w stronę koron Yoruban - pośród rozłożystego trawnika.
Winda towarowa wrzuciła mnie do Galerii Historycznych, które wypełniają trzy piętra, z których każde ma korytarz rozciągający się prawie na milę. Jedynym sposobem na wyjście jest przejście przez wszystkie trzy poziomy. Słabe światła najniższego poziomu („1400–1877: Niewolnictwo i wolność”) ujawniły hordy innych gości. Razem przemierzyliśmy jedną wystawę na drugą. Chwile grozy zestawiono z chwilami sprężystości, a nawet przyjemności: kajdany wielkości dziecka siedziały przy ręcznie wykonanych marmurach, a ściana z opisami zniewolonych ludzi stała przed eksponatem na instrumentach muzycznych. Nagły wybuch kolorów i muzyki, który przywitał mnie na najwyższym poziomie („1968 and Beyond: A Changing America”), był tym bardziej przejmujący po 500 latach ciemności poniżej. Kiedy wyszedłem po trzech godzinach, wpatrywałem się w inne muzea wzdłuż centrum handlowego, nie mogąc pogodzić Waszyngtonu, tak zaniepokojonego przeszłością Ameryki z Waszyngtonem, który zdawał się walczyć, by nie zniknąć.
Powiększenie obrazu Od lewej: Narodowe Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów; w pobliżu Meridian Hill Park, w Adams Morgan. Mackenzie Stroh
Co dziwne, nie zacząłem słyszeć o lokalnej historii DC, dopóki nie zameldowałem się w Eaton DC, nowym hotelu w pobliżu placu Franklin Square, który na pierwszy rzut oka wydawał się całkowicie zaniepokojony tym, co teraz. Były zeitgeisty akcenty, takie jak przestrzeń do pracy i miska z kryształami dla gości przy odprawie. Mój pokój był zaopatrzony w strzały yerba maté i kombucha; talia tarota owinięta plastikiem (15 USD); i mój własny gramofon wraz z niewielkim wyborem winylów.
Jednak pomimo modnej atmosfery, Eaton nawiązuje do przeszłości regionu w swoim wystroju i programowaniu. Podczas zwiedzania hotelowej sztuki i artefaktów, na które goście mogą zapisać się w recepcji, dowiedziałem się, jak w 1830 roku Beverly Snow, wolny Murzyn, otworzył popularny ostrygowy dom na rogu Szóstej i Pensylwanii; w jaki sposób architekt William Sidney Pittman zbudował 12th Street YMCA, pierwszą, która pozwoliła czarnym mężczyznom, w 1912 roku; i jak w 1943 roku Galeria Barnett-Aden, jedna z pierwszych galerii pokazujących sztukę afroamerykańską w USA, zadebiutowała w pobliżu Y.
Następnego ranka nawiązałem rozmowę z Ellery Queen, baristką w kawiarni Eaton, która dorastała między Wharf a Navy Yard. Kiedy zapytałem ją, co sądzi o wydarzeniach w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych, nie zawahała się. „Niszczą ludzkie dzieciństwo”, powiedziała mi. „Moja rodzina cały czas chodziła na nabrzeże. Kupowaliśmy tanią torbę krabów w jednej z restauracji i po prostu usiedliśmy i zjedliśmy je nad wodą. Żadna z tych restauracji już nie istnieje”. Queen planuje przeprowadzić się na Florydę z dwójką dzieci; DC stało się dla niej zbyt drogie. „To nie tak, że zmiana jest zła” - powiedziała. „Ale nie zmienili się z myślą o nas”.