Gdy przekraczaliśmy granicę stanu Vermont, na drzewach pojawił się śnieg - według mojego męża, Davida, miłośnika narciarstwa, dowód, że właśnie wybuchła spora burza zimowa. Rzeczywiście, kiedy przejechaliśmy przez bramy Twin Farms, piętrowego kurortu w pobliżu miasta Barnard, znaleźliśmy go owiniętego bajkowym kocem ze świeżego śniegu o głębokości stóp.
Nigdy tak naprawdę nie widziałem amerykańskiej zimy skądinąd poza szorstkim chodnikiem Nowego Jorku, w którym mieszkamy z Davidem. Kiedy dorastałem na południowym wybrzeżu Anglii, zimy były łagodne, a śnieg, gdy nadszedł, spadał w calach, a nie stopach. Tak więc, gdy nasz gospodarz, genialny, brodaty mężczyzna o imieniu Kyle Rikert, oprowadził nas po Twin Farms, poczułem, że po raz pierwszy w pełni przeżyłem ten sezon.
Niebiesko zabarwione zaspy otaczały okna głównego budynku hotelu - XVIII-wiecznego wiejskiego domu, który pisarz Sinclair Lewis kupił w 1928 r. Jako prezent dla swojego narzeczonego, dziennikarza Dorothy Thompson. Na dachu leżał śnieg w grubych łupach. Pobliski zadaszony most otoczony był soplami wielkości pasternaka. Gdzieś w oddali gęsi przelatywały nad zamarzniętym jeziorem.
„Masz szczęście!” Powiedziała kierownik rekreacji Brenda Hillier, zbierając narty ze stojaka w drewnianej chatce narciarskiej tego popołudnia. „To dopiero około dziesiątego dnia narciarstwa, który mieliśmy w tym roku.” Byliśmy u podnóża Sonnenberg, gdzie Twin Farms nabył sześć tras zjazdowych, kiedy hotel stał się hotelem w latach 90. Vermont widział ogromne wahania opadów śniegu w ciągu ostatnich dwóch dekad; dzisiaj Twin Farms tak naprawdę nie reklamuje swoich prywatnych stoków, ponieważ są one użyteczne tak rzadko.
„W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych uczyła się tutaj cała okolica” - powiedział Hillier. „Kosztował sześć dolarów dziennie”. Jako dziecko David nauczył się jeździć na nartach w okolicy w Suicide Six - małej, ale bardzo lubianej górze na obrzeżach Woodstock. Minęło 25 lat, odkąd ostatni raz jechał na stoki, ale wydawał się niezmącony, gdy szedł na górę Sonnenberg na grzbiecie śnieżnego kota w dżinsach i wełnianych rękawiczkach.
Ja, z drugiej strony, nigdy wcześniej nie jeździłem na nartach i wciąż byłem na zewnątrz chaty, ćwicząc „ciasto do pizzy i frytki”, które często służyły do nauczania dzieci, kiedy pojawiał się David, zygzakując po zboczu pustej góry jak coś z Film o Jamesie Bondzie. Pracownicy zebrali się, by podziwiać jego nieskazitelne trasy, gdy cicho zjechałem w dół po niewielkim pochylni, przysięgając, że nasze dzieci - które zostawiliśmy z dziadkami w Nowym Jorku - na intensywny trening narciarski przed końcem zimy.
Wszystko to oznacza, że nigdy nie byłem w stanie w pełni korzystać z funkcji ski-in, ski-out naszego zakwaterowania, Chalet, który znajduje się na zboczu góry Sonnenberg. To naprawdę nie miało znaczenia. Każdy z 20 pokoi i domków w Twin Farms jest wyjątkowy. Nasz, przestronny, dwupiętrowy drewniany domek, miał widoki na górę Pico, około 15 mil stąd. Patrząc na scenerię z czekoladowymi pudełkami spod futrzanego koca, błogo samotna, i tak była znacznie przyjemniejsza niż jazda na nartach.
Powiększ zdjęcie Twin Farms słynie z naleśników. Kira Turnbull
Przez większą część roku w Twin Farms obowiązuje polityka zakazu dzieci. Jak powie każdy rodzic, życie z małymi dziećmi jest koszmarem perfekcjonisty; Twin Farms to jeden z tych rzadkich hoteli, który pozwala swoim gościom udawać, że świat wokół nich jest bezbłędny. Chcesz wybrać spośród 27 regionalnych serów i dostarczyć je z butelką wina do domku przed kolacją? Żaden problem. Masaż przed kominkiem, a następnie kąpiel w prywatnej wannie z hydromasażem? Telefon od ciebie.
A potem było jedzenie. Od momentu, gdy nasz kelner przybył, aby powiedzieć nam o konkretnym typie soli, którą mielibyśmy na stole podczas kolacji tego wieczoru, było jasne, że czeka nas niezapomniany posiłek. Rzeczywiście, siedmiodaniowe menu degustacyjne z parami win (wszystko to było wliczone w cenę pokoju) było idealną równowagą obfitości i wysokiej klasy, od placka cheddar i przystawki aioli po dania lokalnej świnki z wędzonym mlekiem - purée ziemniaczane i chrupiące brukselki. Przyjemnie wypchane, odrzuciliśmy ofertę przejazdu do naszego domku i powędrowaliśmy z powrotem w lodowatej ciemności, gdy pierwsze płatki świeżego śniegu zaczęły spiralnie opadać z nieba.
Powiększ zdjęcie Rakiety śnieżne i narciarstwo biegowe w Twin Farms, kurorcie w Vermont. Andrew Rowat
Następnego ranka wybraliśmy się na rakietę śnieżną: satysfakcjonująco równe boisko dla Davida i dla mnie i, moim zdaniem, najlepszy sposób na poznanie 300 idyllicznych akrów otaczających farmę. Kiedy już złapaliśmy rakiety śnieżne - i nie trwało to długo - chrupnięcie stóp tonęło w aksamitnych, dziewiczych dryfach stało się niemal medytacyjne. Niebieskie sójki i dzięcioły wskakiwały między zaśnieżone gałęzie brzozy; metalowe czopy używane do zbierania syropu z drzew klonowych nosiły małe białe kapelusze. Jedynym dźwiękiem był wiatr w lesie i szum meltwaterii płynącej gdzieś pod zasypami diamentowego pyłu, które obramowały naszą ścieżkę.
Powiązane: 10 najlepszych hoteli na północnym wschodzie