Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem The Bluebird Cafe, miałem 19 lat. Mój tata zawiózł mnie z New Jersey do Nashville na przesłuchanie wokalne i postanowiliśmy rzucić się na miejsce, aby sprawdzić, czy mogę wystąpić w ich słynnym Monday Night Open Mic. Był rok 2011, a konfiguracja była nieco inna niż obecnie. Kiedy przyjechaliśmy, włożyłem swoje imię do słoika, który był wypełniony po brzegi nazwiskami innych autorów piosenek wypisanymi na kawałkach papieru. Gdyby mój kupon został wybrany, miałbym okazję wystąpić tej nocy - a jeśli nie, musiałbym wrócić następnego. Niestety moje imię nie zostało nazwane i musieliśmy wyjść następnego dnia rano. Gdy odjeżdżaliśmy z Tennessee, myślałem o wejściu na scenę Bluebird podczas mojej następnej podróży do Music City.
Przewijanie do przodu o siedem lat: wciąż szukam muzyki i nie mam planów, żeby przestać. Ponieważ mam nadzieję, że wkrótce przeprowadzę się do Nashville, chciałem odwiedzić to miasto, aby móc go jeszcze trochę poznać. Tak więc kupiłem bilet w jedną stronę do BNA na pierwszy tydzień lipca 2018 r. I wyznaczyłem wstępne cele podróży. Gdy tam byłem, chciałem zwiedzić niektóre dzielnice, mieć sesję pisania piosenek lub dwie i, co najważniejsze, wystąpić w The Bluebird Cafe.
Powiększenie obrazu Karen Edgin
Po przeprowadzeniu pewnych badań dowiedziałem się, że proces występu w The Bluebird's Monday Open Mic był znacznie inny niż wtedy, gdy odwiedziłem go jako nastolatek. Aby dostać się na listę, autorzy piosenek muszą teraz dzwonić do kawiarni między godziną 11 a 12 CST w poniedziałek, kiedy chcą śpiewać. Następnie pierwszych 25 dzwoniących, którzy zatrudniają pracownika na linii, jest w stanie zabezpieczyć miejsce. Niech to zatopi: tylko 25 dzwoniących ze wszystkich w mieście, którzy dzwonią do kawiarni z nadzieją na występ, mają szansę. Wydawało się to niemożliwe, ale miałem dziwny plan: zadzwoniłem do kawiarni natychmiast o 11, ale zmusiłem przyjaciół i rodzinę, żeby zadzwonili również do mnie. Im więcej szans, tym lepiej… prawda? (FYI, nie wiedziałem, czy ta taktyka jest w ogóle dozwolona, ale byłem gotów zaryzykować.)
Zaskakujące, nawet nie potrzebowałem dodatkowej pomocy. Było za pięć jedenastej w dniu, w którym zdecydowałem się wystąpić, i wszyscy przygotowali klawiatury do pracy. Moi rodzice - którzy byli w New Jersey - umieścili numer telefonu na swoich ekranach i przygotowali się do połączenia. Mój przyjaciel (z którym odwiedzałem Nashville) usiadł obok mnie i przygotował też swój telefon. Kiedy nadszedł czas, aby zadzwonić, zadzwoniliśmy do Bluebird po kolei. Nic dziwnego, że linia była zajęta przez solidne pięć minut z rzędu. Po chwili zacząłem tracić nadzieję.
To się stało. Ktoś odebrał mój telefon i spanikowałem.
Pracownik Bluebird Cafe na linii musiał wiedzieć, że cieszę się, że kogoś złapałem, ponieważ zachichotała po potwierdzeniu mojego miejsca na tej liście. W tym momencie nie mogłem w to uwierzyć; W końcu miałem wystąpić w The Bluebird Cafe.
Było kilka szczegółowych zasad, które powiedziano mi przed rozpoczęciem nocy: powinienem przygotować jedną lub dwie piosenki i wolno mi było przyprowadzać tylko jednego gościa. Po spędzeniu popołudnia ćwicząc swoje ulubione oryginały i rozgrzewając głos, wraz z przyjacielem zadzwoniliśmy do The Bluebird do Ubera. Byliśmy całą drogę w East Nashville, a kawiarnia jest w Green Hills - dotarcie tam zajęło około 20 minut.
Przyjechaliśmy około 17.15, a przed budynkiem stała już grupa muzyków. Artyści byli młodzi i starzy; niektóre miały gitary, a inne miały ukulele. Większość ludzi też trzymała parasole, bo było tak gorąco. W rzeczywistości słońce tak agresywnie świeciło na Bluebirda, że zespół postawił przed chłodnicą wody, z której muzycy mogli się napić. (Myślę, że to właśnie dostajesz za wizytę w Nashville w lipcu.)
Powiększenie obrazu Deone Jahnke
Po około 20 minutach pracownik Bluebird przeszedł wzdłuż szeregu chętnych artystów i zameldował wszystkich. Kiedy skończyła, drzwi wejściowe w końcu się otworzyły, a autorzy piosenek (w tym ja) wpadli do maleńkiego budynku. Kawiarnia mieści tylko 90 osób - w tym gości, którzy przyjeżdżają i oglądają Open Mic - więc wszyscy byliśmy zachęcani do dzielenia się stolikami. Zmusiło to wszystkich do rozmawiania między sobą i dzielenia się historiami o swojej muzycznej karierze, a mnie zainspirowały osoby wokół mnie.
Kiedy wielka noc oficjalnie rozpoczęła się około 18.00, wszystkim muzykom przydzielono numer od 1 do 25 - i oczywiście byłem numerem dwa. Po otrzymaniu mojego numeru poczułem niesamowity przypływ nerwów i podniecenia. Pokój był wypełniony po brzegi utalentowanymi autorami tekstów i nie mogłem się doczekać, by podzielić się moimi historiami z publicznością, która naprawdę troszczyła się o teksty. Pochodzący z Nowego Jorku był (i nadal jest) trudny do znalezienia.
Przed wejściem na scenę wziąłem głęboki oddech (i, oczywiście, kolejny łyk mojego czerwonego wina). Wszedłem na platformę, wyregulowałem mikrofon i owinąłem pasek akustyczny wokół szyi. W pokoju było cicho i czułem, że tłum gapi się na mnie. Puściłem chwilę, a potem zacząłem bić. Skończyło się na jednym z moich ulubionych oryginałów „Get In My Way” i wszyscy w pokoju nie odrywali wzroku (lub uszu) od sceny. Nie potrafię nawet wytłumaczyć, jak doceniam to, że ludzie milczeli podczas mojego występu i że tłum nadal szanował przez całą noc. Za każdym razem, gdy ktoś opowiadał swoją historię, śpiewał piosenkę i grał na instrumencie, wszyscy słuchali. Jeśli nie wiesz, to oznacza dla muzyków świat. Wszystko, czego chcemy, to słuchać.
Każdy mógł zagrać tylko jedną piosenkę podczas pierwszej rundy występów - a jeśli mieli szczęście, mogli zagrać dwie. Aby ustalić, kto może zagrać dwukrotnie, host losowo wybrała zestaw numerów ze swojego telefonu. Ludzie, których numery zostały ponownie wybrane, musieli zakończyć noc bisiem, a mnie zaskoczyło, że mój numer nie został wybrany.